czwartek, 17 lipca 2014

Powrót Kosogłosa 8

No i proszę bardzo, mamy nexta :) Ciesze się, że mi się w ogóle udało. Mam nadzieję, że nie poszło mi aż tak źle. Następny za dwa tygodnie bo wyjeżdżam, ale postaram się coś napisać. Podziękowania dla moich ulubionych komentatorek i czytelniczek - Pauli i Sandry 
-----------------------------------------------------------

- Co się dzieje? Co wy robicie? – zaskoczona doskoczyłam do dwóch postaci przypartych do ściany. Pomimo mojej obecności, napastnik nie puścił ofiary.
- Spadajcie dzieciaki – od razu poznałam głos napastnika, pełen roztargnienia – Narobicie sobie tylko kłopotu.
- Magnick?! – nigdy w życiu nie pomyślała, że wspaniały Odair jest zdolny do czegoś takiego… chwileczkę… przyjrzałam się ofierze przypartej do ściany…

- Kapitan Rakon? – Jay uprzedził mnie zdradzając tożsamość osobnika przypartego do ściany – Co pan tu robi?
- Załatwiamy bardzo poważną sprawę – dopiero teraz spostrzegłam błyszczący nóż, który Nick przykładał Rakonowi do gardła – A więc, drogi kolego, zapytam jeszcze raz. Gdzie ona jest? – uniósł brwi, choć jego twarz stężała. Po chwili spostrzegłam maleńką strużkę krwi spływającą po mundurze dowódcy straży.
- Nie! – wyrwało mi się, nie mogłam na to patrzeć. Odwróciłam się, choć wiedziałam, że muszę coś zrobić. Chciałam uciec z Jay’em, jednak jego już dawno nie było... zostałam sama… z nimi. 
***
To moja szansa. Mam szczęście, że Paylor jest łaskawa i dba o nas wszystkich. Chociaż właściwie nie wiem czemu kazała mi pojechać po jakieś głupie perfumy.  Jednak gdyby jej podpis znalazł się w końcu na moim certyfikacie dostania się na służbę… muszę się wykazać.
Jak w takim miejscu, ktoś mógł otworzyć perfumerię? – z niedowierzaniem przyglądam się ulicy całej  w śmieciach. Gdzieniegdzie pałętają się szczury i czuć zapach ścieków z miasta. Musiałem podjechać tu służbowym wozem, pieszo droga byłaby za długa. Centrum Kapitolu jest oczywiście zadbane i tryska życiem, ale niektóre wąskie uliczki są nadal koszmarne. Spojrzałem na kartkę z adresem. Wszystko się zgadza – obróciłem gwałtownie głowę w poszukiwaniu numeru budynku. Był – 75, a tuż nad nim szyld ‘Perfumeria Biała Róża – zakochaj się w zapachu’. Nieśmiało otworzyłem szklane drzwi, a dzwonek oznajmił o moim przybyciu. Zza wielkiej drewnianej lady wyłoniła się drobna ekspedientka  z uśmiechem na twarzy.
- Witam w perfumerii ‘Biała Róża’ – zaćwierkała – W czym mogę pomóc?
- Przyszedłem po perfumy dla Pani Prezydent – wydukałem nieśmiało.
- Ach tak! Robię dla niej perfumy od wieków! – panna spojrzała na mnie zaciekawiona – Po mundurze widzę, że nie jesteś Strażnikiem Pokoju – stwierdziła.
- Aktualnie szkolę się do Eskorty. To specjalna grupa licząca dziesięciu strażników, którzy chronią Paylor – pochwaliłem się – Dlatego mój mundur jest zielony, ale bez odznaki, kiedy mnie przyjmą, tutaj doszyję herb Kapitolu – wskazałem palcem miejsce na piersi. Byłem taki dumny mogąc wreszcie pochwalić się komuś moimi osiągnięciami. Choć jeszcze długa droga przede mną.
- Życzę powodzenia – dałbym sobie głowę uciąć, że po twarzy tej ślicznotki przebiegł złowieszczy uśmieszek – Mógłbyś poczekać tutaj, aż znajdę flakonik? Będę musiała poszperać po wysokich półkach, ale jakoś dam radę – popatrzyła na mnie błagalnie, chcąc pewnie, bym pomógł – Przepraszam, nie przeszkadza panu, że zwracam się tak bezpośrednio na ‘Ty’?
- Ależ skąd – wyciągnąłem do niej rękę – Rakon Lawndeer, rekrut do eskorty.
- Znana w całym Panem, Cordelia Marier Snow – pozwoliła mi pocałować się w rękę, jak to robili dżentelmeni. Na dźwięk jej nazwiska osłupiałem.
- Snow? – myślałem, że żaden potomek Prezydenta Snow’a nie przeżył rebelii.
- Wnuczka… sam wiesz kogo. Byłam mała kiedy TO wszystko się zaczęło, więc pozwolili mi dorastać w spokoju, a potem odkryłam swoją pasję – perfumy i mieszanie zapachów. Z reszty rodziny ostała mi się tylko chora na płuca matka, która niedługo wyzionie ducha – Cordelia westchnęła. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Gdzie są te flakoniki?
Poszliśmy razem na zaplecze sklepu, gdzie znajdowało się chyba ze sto regałów i półek z płynami czekającymi na klientów.
- To dość stary budynek. Wyremontowałam go z funduszy ofiarowanych mi przez Paylor właśnie, a ze względu na dużą ilość klientów, dość nieprzyjemne otoczenie sklepu i dojazd, co pewnie zauważyłeś,  liczba regałów zawsze poprawia mi humor – uśmiechnęła się.
- Czego mam szukać? – zapytałem zaintrygowany.
- Fioletowa buteleczka – Snow ruszyła przez regały – Jak ci się żyje w Kapitolu? Jak wygląda szkolenie?
- Wiesz, w sumie tutaj jest jak w raju. Pochodzę z Trzynastki, a tutaj wszystko jest takie… - nie potrafiłem znaleźć odpowiedniego określenia.
- Drogie – wykrzyknęła Cordelia – Drogie i nowoczesne. Już dawno to stwierdziłam. Bardzo mało ludzi z Trzynastki przenosi się do Kapitolu.
- Za to szkolenie… niezbyt dobrze mi idzie. Mam słabą kondycję, jestem chudy i nie potrafię nabrać odpowiedniej masy. Przez to nie zdaję testów i jestem dwudziesty na liście oczekujących do przyjęcia. Najbardziej boję się, że to samo spotka mojego młodszego brata, że też nie da sobie rady. Dlatego zależy mi na zaufaniu Paylor, może mi pomóc  – dobrze, że dziewczyna nie mogła teraz ujrzeć mojej smutnej miny.
- Wiesz… jeśli mogłabym ci jakoś pomóc – wyszeptała zza regału – Znam wiele osób, których odpowiednia opinia o tobie, mogłaby wybić cię na sam szczyt.
- Ale to byłoby oszustwo – jednak wizja samego siebie, będącego wyżej w rankingu nic pieprzony Magnick Odair zawładnęła mną całkowicie. Zawsze chciałem pokonać tego gnojka. Zdobywał najlepsze noty, wygrywał pojedynki. W tłumie zawsze wyróżniało go przeklęte nazwisko!
- Życie nauczyło mnie, że czasem trzeba oszukiwać. Wchodzisz w to? – Snow podeszła do mnie i wydęła czerwone pomalowane usta.
- Oczywiście. Dziękuję za pomoc. Będę ci dozgonnie wdzięczny – skłoniłem się.
- Czekaj, czekaj. Chcę coś w zamian – uśmiechnęła się szyderczo – Posada w Eskorcie zmieni twoje życie. Już nigdy nie będziesz żył w niedostatku. Czekają cię uczty, zabawy, tajne misje i trudne walki. Uwierz mi, wiem coś o tym.  Dlatego ty również wyświadczysz mi przysługę, która zmieni moje życie – dziewczyna powoli zbliżyła się do mnie. Była szczupła i śliczna, zielone oczy podkreślał jasny brązowy warkocz opadający ja jej ramię. Niewinna biała jak śnieg sukienka powiewała lekko.
- Znalazłem! – za jej plecami dostrzegłem naszą fioletową zgubę. Cordelia odwróciła się i podała mi perfumy.
- Nutka lawendy, róży, prymulek i imbiru. Wesoła i tajemnicza. Tak jak nasza umowa. Prawda? – zatrzepotała rzęsami.
- Prawda. Nasza umowa stoi – przytaknąłem pełen nadziei na rychły sukces – Ale co ja mam dla ciebie zrobić?
- O to się nie martw, dowiesz się, kiedy już ja spełnię swoją część, a ty będziesz na szczycie. Idź już z tymi perfumami, bo będą się niepokoić – nagle pocałowała mnie w policzek – Żegnaj Rakonie i pamiętaj o mnie, a spełnią się twoje marzenia.
- Nie zapomnę – wracałem z powrotem do centrum ścierając ślad różowej szminki z policzka i myśląc o tym co będzie. Później Paylor podziękowała mi za perfumy, ale nie zrobiła kompletnie nic prócz tego, że jak zawsze była miła do bólu. Ten spokój i radość jaka od niej emanowała, aż zatykała mi żyły. Cieszyłem się z obietnicy panny Snow i tylko w nią tak naprawdę zacząłem wierzyć.

***
Rakon posiniał na twarzy od ucisku Magnicka, na szczęście krew przestała już cieknąć z ranki na jego szyi.
- Zmierza do Dwunastki! Nie wiem co robi! – pisnął w końcu Lawndeer. Wtedy Odair puścił go, a ten opadł bezwładnie na ziemię. Szybko podbiegłam do niego, wiedząc, że nie byłam w stanie przerwać tej napaści. Rakon był strasznie blady, wyglądał jak trup.
- Zostaw tego parszywego szczura, Goldenrose – Nick otrzepał niebieską koszulę i schował nożyk.
- Jak możesz! I kto tu jest bezwzględny? Kto tu jest zdrają?! – krzyknęłam oskarżycielsko.
- On i tylko on. Ja działam w słusznej sprawie – Nick wskazał palcem na ofiarę jęczącą na ziemi – Więc nasza zguba za cel obrała Dwunastkę, dom panny Everdeen. Rakonusiu, wiesz może coś jeszcze? – zaczęłam powoli nienawidzić Odair’a za to co robił.
- Od czasu porwania Paylor nie mam z Nią bezpośredniego kontaktu – oznajmił kapitan Lawndeer. Czy ja dobrze słyszałam? Przyznał się właśnie do współpracy z Cordelią!
- W takim razie skąd wiesz, gdzie teraz przebywa? – zaniepokoił się Magnick.
- Dostaję wiadomości. Nie to co ty jeszcze w Kapitolu, prawda ? – poszkodowanemu najwidoczniej zebrało się na żarty.
- Magnick, nadal nie opowiedziałeś mi, dlaczego sam siebie nazywasz zdrajcą. Dlatego szukałam cię z Jay’em w kryjówce – rozżaliłam się.
- Przyjdzie na to czas już wkrótce. Na razie mam dla ciebie inne zadanie – stwierdził dumnie Odair  - Pierwsze to trzymanie buzi na kłódkę, o czym powiesz też swojemu braciszkowi. A drugie poznasz jutro, w tym samym miejscu o północy. Zrozumiano?  – czubkiem buta wskazał tył domu, na którym się teraz znajdowaliśmy.
- Tak – władcze zachowanie Nick’a doprowadzało mnie do szału, ale byłam zbyt słaba, żeby mu się sprzeciwić. Bałam się, że mi też w każdej chwili może przyłożyć nóż do gardła. Wcześniej nie wydawał się taki nieobliczalny - Czy nikt nic nie słyszał? – chciałam się upewnić.
- Spokojnie, Mench zajął się wszystkimi – zapewnił mnie – Zmykaj teraz – pochylił się z powrotem w stronę Rakona.
Pospiesznie pobiegłam na plażę.  Nie chciałam pokazywać się w domku Annie. Do tego musiała ostrzec brata, żeby nic nie wypaplał. Minęło już południe, a słońce świeciło i piekło jak szalone. Dziękowałam w myślach, za tak cienką sukienkę. Weszłam do wody by się trochę ochłodzić. Nagle, parę metrów dalej dostrzegłam Rhetta wymachującego rękami w wodzie.
- Niech to szlag! – bezradnie brodził w morzu, woda przelewała się przez chude palce.
- Szukasz czegoś? Nie powinieneś być na treningu czy coś? – zaśmiałam się podchodząc bliżej. Chłopak spłoszył się i spojrzał na mnie przerażony.
- Goldenrose! Wiesz, zrobiłem sobie wolne! – krzyknął nerwowo – Możesz poczekać na mnie na brzegu?
Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale jeśli kazał na siebie czekać, na pewno nie przeszkadzała mu moja obecność. Usiadłam na piasku uważając żeby nie zmoczyć mojej kwiecistej sukienki. Bryza zamieniła moje włosy w strąki, słońce paliło moją bladą skórę. Pewnie wszyscy mieszkańcy Czwórki mają ciemniejszą i bardziej opaloną skórę ode mnie. Co ja poradzę, że ulubionym zajęciem moich rodziców jest zatrzymywanie mnie w wiecznie ciemnym domu. Naprawdę mnie odseparowali. Pamiętam jedyny wieczór, kiedy chciałam wyjść na szkolną potańcówkę przed Pałacem Sprawiedliwości. Moja jedyna koleżanka ze szkoły Serena zadzwoniła z wiadomością, że jej brat przyjdzie po mnie do domu. Jednak biedny Rush nie miał nawet szansy otworzyć drzwi. Mama podsłuchała moją rozmowę i zakazała chodzenie na tańce pod groźbą ‘to się źle skończy’. Ale tata o dobrym sercu pozwolił mi wyjść przez okno w piekarni, żeby matka nie zauważyła. Poszłam w końcu na tańce z bratem Sereny, ale musiałam wrócić nie dłużej, jak za dwie godziny. Od tamtej pory nie rozmawiam z nikim przy matce, a swoje sprawy załatwiam sama.
- Spójrz –  przede mną pojawił się Rhett i wyciągnął rękę, na której leżało kilka muszelek.
- Piękne – westchnęłam przyglądając się kolorowym muszlom. Dostrzegłam perłowy róż, bladą czerwień, biel… i złoto.
- Pływałem rano i zauważyłem ją przy brzegu, ale dopiero teraz miałem okazję poszukać – położył mi na dłoni muszelkę najładniejszą, jaką w życiu widziałam. Była złota. Naprawdę – Złota muszla, dla złotej dziewczyny . Piękniejszej nie widziałem – zastanawiałam się czy ten komplement dotyczył mnie.
- Dziękuję, naprawdę piękny prezent. Lepszego chyba nie dostałam  – spojrzałam na niego. Jak to możliwe, że znamy się ledwo kilka dni, a mam wrażenie, że tonę w zieleni jego oczu przez wieki?
- Kiedy ją ujrzałem, pomyślałem o tobie. O twoim uśmiechu, który zobaczę – uśmiechnął się nieśmiało. Zaczęłam podejrzewać, że mogłoby nas coś połączyć…
- Goldenrose!!! – rozległ się straszliwy wrzask. Nie musiałam zgadywać, że to moja mama.
- Chyba… muszę iść – posmutniałam. Nie bałam się już ciągłych pretensji Katniss. Miałam gdzieś jej wszystkie słowa.
- Mogę zaprosić cię jutro na spacer?  – zapytał chłopak.

 - Nie musisz zapraszać, bo sama chętnie z tobą pójdę – nagle nadprzyrodzone moce kazały mi pochylić się nad Rhett’em Lawndeer’em i pocałować go w policzek w podzięce za to, że sprawia, iż czuję się wyjątkowa. Odbiegłam zawstydzona pozostawiając chłopca na plaży. Wlokłam się przygnębiona do domu, leniwie pokonałam pięć stopni ganku, przez okno dostrzegając brata. Otworzyłam drzwi szykując się na gradobicie. Uśmiechnęłam się lekko.

środa, 2 lipca 2014

Powrót Kosogłosa 7

Nowy nowy rozdział, którego jeszcze nigdzie nie było i mam nadzieję że sie spodoba :) Oto mój krótki komentarz: Dowiecie się co tajnego było w tajnej skrytce Magnicka i poznacie wyjątkową więź łączącą Goldenrose i Jay'a Mellarków.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Łóżko było twarde i wąskie. Być może dlatego, że obok mnie jakimś cudem spał Jay, który ledwie się wcisnął pomiędzy mnie, a drewnianą ramę. Nie mogłam zasnąć dręczona przez wydarzenia z dnia poprzedniego. Magnick wyznał, iż jest zdrajcą. Nic z tego nie rozumiem. Pomagał Cordelii, ale po co, skoro przyczynił się do porwania Paylor? Czy powinnam uwierzyć w to, że Rakon ślepo wykonuje rozkazy Snow? Musiałam zmusić Odair’a żeby powiedział mi więcej i rozwiał wątpliwości.
- Aaa – nagle mój brat przeciągnął się leniwie, przy czym prawie zepchnął mnie na podłogę.
- Jeśli szybko zejdziesz z łóżka, zdradzę ci kilka sekretów – szepnęłam do niego. Jay otworzył szeroko oczy, zrzucił z siebie kołdrę i zeskoczył na parkiet. Jednak zachwiał się na nogach i przewrócił doniczkę z kwiatkiem tak pięknym i kolorowym, jakiego w życiu nie widziałam. Rozejrzałam się po pokoju rozbawiona upadkiem brata. Ściany miały kolor jakby morski – chyba każdy mieszkaniec Czwórki lubił kolor morza, otaczały łóżko tworząc wnękę będącą ciasnym więzieniem. Z drugiej strony w tym domu mieszka tylko jedna kobieta, która odchowawszy syna czeka na spokojną starość. Zastanawiałam się czy to mama wcisnęła Jay’a  do ‘mojego’ pokoju na czas pobytu tutaj. Nie chciałam już myśleć dlaczego wpadła na taki głupi pomysł. Poczułam ból w plecach – wszystko przez brak miejsca i za twarde posłanie.
- Goldenrose? – brat spojrzał na mnie zdziwiony – Obiecałaś mi coś przed chwilą. Wstałem tak jak kazałaś.
- Jesteś odważnym dzieciakiem, prawda? – zapytałam rozbawiona jego naiwnością – Nie boisz się pająków ani ciemności?
- Nie boje się i nawet potrafiłbym się obronić – naburmuszył się – Powiesz mi wreszcie? Obietnic się chyba dotrzymuje czy jakoś tak – podrapał się po głowie.
- Obiecałam, że będę uczciwa – zawahałam się. Prawda. Mieliśmy razem odkrywać tajemnice. Nie powinnam z niego drwić i oszukiwać. Ale czy dziewięciolatek zrozumie cokolwiek z pojęcia ‘porwanie’ albo ‘zdrajca’?
- No i co? – oburzył się znowu brat.
- Nie mogę ci powiedzieć… - przygryzłam wargę zastanawiając się co właściwie chcę zrobić i jak daleko się posunąć. Jay posmutniał, a po chwili jego twarz zmieniła kolor na krwistoczerwony.
- … ale mogę ci pokazać – szybko zrzuciłam na podłogę pościel, dopadłam krzesła, na którym zamiast lnianych spodni i bluzki z odkrytymi ramionami, leżała teraz kwiecista sukienka, po czym wpadłam do łazienki znajdującej się na skos od łóżka poza ciasną wnęką.
- Daj mi pięć minut i przy okazji sam się ubierz! – krzyknęłam do Jay’a zza drzwi.
- Czekaj, gdzie się wybieramy?
- To jeden  z moich sekretów – westchnęłam.

Przemyłam twarz lodowatą wodą. Spojrzałam w lustro. Pospolita piegowata szatynka patrzyła na mnie niebieskimi oczami. Jakie mam predyspozycje do czegokolwiek? Wojowniczka? Buntowniczka? Posłuszna córka? Piekareczka? Jestem każdą z nich po trochu, ale czy mam w sobie TO COŚ wyjątkowego, co uczyni mnie silną jak moja matka?
- Siostra, pospiesz się! Jestem już gotowy! – ponaglił mnie Jay. Przeczesałam gęstą szopę na głowie, włożyłam sukienkę i wyskakując z łazienki, od razu wpadłam na Katniss.
- Idziecie dokądś? – zagadnęła, jakby była pewna, że i tak nas nigdzie nie puści. Nie rozmawiałam z nią odkąd wyrwałam jej z ręki list Cordelii Snow, nie wiem nawet czy Magick go oddał. Może Katniss puści mi to płazem, albo dopiero szykuje się żeby dać mi porządną reprymendę, najlepiej przy wszystkich. Boję się, troszeczkę. Postanowiłam podjąć dotąd niestosowane przeze mnie środki, by uratować sytuację.
- Jay chciał żebym pomogła mu zrobić dla ciebie naszyjnik z muszelek – szepnęłam jej do ucha spoglądając na wyraźnie wystraszonego brata – Wiesz, to nasza mała tajemnica – byłam coraz lepsza w kłamaniu, co mnie przerażało. Jednak wiedziałam, że nie ma innego wyjścia.
- Tak? – zdumiała się mama – W takim razie idźcie – brat popatrzył na mnie zdziwiony, a ja mrugnęłam do niego, uratowałam nas – Tylko wróćcie na kolacje! Annie ma zamiar popisać się swoją nadmorską kuchnią i owocami morza – wesoła opuściła pokój. Owoce morza – fuj, co za smakołyk.
- Ja bym tak nie potrafił – pochwalił mnie Jay.

Plaża była pusta. Nie sądziłam, co prawda, że spotkamy kogoś łowiącego ryby albo żeglującego, ale przemykanie z rana po piasku, na którym nie było żadnych śladów, to dość dziwne uczucie.
- Dokąd idziemy? Chyba nie będziemy naprawdę zbierać muszli? – zdziwił się Jay.
- Ja tylko dotrzymuję obietnicy.
Znalazłszy wejście do skrytki Magnicka, gdzie zeszłej nocy zaprowadził mnie Mench, z całych sił uderzyłam pięścią w blaszane drzwiczki. Zrobiłam nawet małe wgniecenie, czego się nie spodziewałam.
- Odair otwieraj! – wrzasnęłam wściekle – Wiem, że tam jesteś! Wyjawisz mi wszystko co wiesz!
- Co ty robisz? Nie widzisz kłódki? – brat zbliżył się do zamkniętego wejścia.
- Musimy tam wejść – wymierzyłam kopniaka, ale to nie pomogło.
- Czasami siła to nie wszystko – Jay wspomniał stare porzekadło naszego ojca, po czym wyjął z kieszeni scyzoryk. Zaczął zręcznie obracać go w zamku – Gotowe – płynnym ruchem zdjął kłódkę, a drzwiczki same się otworzyły.
- Mówiłam ci już, że jesteś geniuszem, kaczorku? - cmoknęłam go w czoło i jako pierwsza zeszłam do piwniczki.
Rankiem, gdy przez jedyne okienko do pomieszczenia wpadają promienie słońca, mogę w końcu wszystko dokładnie obejrzeć. Poprzedniej nocy nie dostrzegłam niskiego regału stojącego pod ścianą na lewo od dużego drewnianego stołu z mapami – centrum kryjówki. Podeszłam do regału zostawiając Jay’a w tyle. Zaciekawiły mnie tytuły książek. Jakby mówiły do mnie: ‘Nasi zwycięzcy – Dystrykt Czwarty’ i ‘Historia Nowego Panem’. Zdecydowałam się wyjąć tą o zwycięzcach z Czwórki. Tak jak się spodziewałam, zaznaczono w niej rozdział dotyczący Finnicka Odair’a. Obok książek powciskane były liczne artykuły powycinane ze starych gazet, co wywnioskowałam po pożółkłym już papierze. Dotyczyły zarówno Finnicka, jak i mojej mamy. Czarnym atramentem, jeszcze śyywierzym, podkreślono nagłówek ‘Być bohaterem’. Czyżby Magnick chciał zaistnieć w naszym świecie? Zrobić coś specjalnego, zasłużyć się? Stać się bohaterem? Tak jak Ty, Kosogłosie. Też o tym marzysz, prawda? – odezwał się głos z mojej głowy. Dość tego, nie po to tu jestem.
- Co to za miejsce, Goldie? – brat był oszołomiony.
- Tajna kryjówka młodego Odair’a – wyjaśniłam – Spójrz na to – nakazałam mu podejść do stołu.  Obejrzeliśmy dwie mapy. Na każdej z nich były zaznaczone te same miejsca. Kapitol – żółte kółko, jakiś sklep na kapitolińskiej przecznicy (pewnie perfumeria panny Snow) – kolor zielony, Dystrykt Czwarty – kółko czerwone, a przy tym znak zapytania. Nic z tego nie rozumiem.
- O co chodzi? – straciłam nadzieję, że Jay zrozumie to, co mu teraz powiem.
- Cordelia Snow, której szukamy ma związek z porwaniem Prezydent Paylor, Rakon z nią współpracuje, Magnick również się do tego przyznał – wypaliłam.
- Czyli Cordelia jednak stanowi dla nas zagrożenie… Gdzie ona teraz jest? – dedukcja brata zadziwiła mnie.
- Nie wiem, do czego może być zdolna ta wariatka, ale tam gdzie teraz jest, jest także Paylor. Według listu który ostatnio nam podrzuciła, nie powinniśmy jej szukać, bo stanie się coś złego. Rakon na pewno cały czas utrzymuje z nią kontakt i wszystkich oszukuje, a Magnick…
- Magnick jej szuka – stwierdził spoglądając na mapę – Widzisz? Czerwone kółko oznacza najbardziej prawdopodobne miejsce pobytu Snow, ale pojawił się tu pytajnik bo Magnick nie jest pewien czy to dobry trop. Tu coś jest – Jay odkleił karteczkę przyczepioną do nogi stołu i podał mi ją. Nie zdążyłam nawet na nią zerknąć, nagle usłyszeliśmy krzyk. Był to męski głos. Zmięłam nerwowo kartkę chowając ją w zaciśniętej pięści.
Szybko wybiegliśmy z piwniczki.
- Gadaj gdzie ona jest, świński pomiocie! – naszym oczom ukazały się dwie sylwetki, z czego jedna była przyparta przez drugą do ściany domku przy plaży.




wtorek, 1 lipca 2014

Libster Blog Award

Zostałam nominowana przez wierną czytelniczkę mojej opowieści  Sandre M z bloga Panem - miejsce, gdzie wyzwaniem jest przeżyć i zachować człowieczeństwo i za to bardzo jej dziękuje :) to pierwsza osoba, która nominowała mojego skromnego bloga. Mam nadzieję że więcej osób zainteresuje się postacią Goldenrose Mellark.

Czym jest Liebster Blog Award?

,,Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.

Pytania, które dostałam;

1.Twoja ulubiona książka?
Oczywiście cała trylogia 'Igrzyska Śmierci', ale kocham też 'Niezgodną', serie 'Dom Nocy' oraz 'Gwiazd Naszych Wina' (listę trzeba było skrócić)

2. Co Cię zainspirowało do założenia bloga?
Chciałam żeby ktoś przeczytał wreszcie to co napisałam i pomyślał 'Tak, to jest świetne' - to takie moje największe marzenie

3. Plany na przyszłość?
Z pewnością doprowadzę do końca 'Powrót Kosogłosa', a potem w końcu wezmę się za najważniejszą dla mnie jak na razie historię którą chciałabym kiedyś wydać jako książkę.

4. Nie możesz się obejść bez...
...czekolady, lodów, komórki i dobrej książki

5. Twój najpiękniejszy sen?
Kiedyś miałam sen o pocałunku a nawet o oświadczynach. Tylko że w tym drugim oświadczał mi się kolega z klasy.

6. Czy chciałabyś w przyszłości napisać książkę? Jeżeli tak, to o czym?
Jak już wcześniej wspominałam, bardzo chce wydać książkę i mam nadzieję, że mi się uda. Mam wiele pomysłów, ale starałam się wybrać najlepszy z nich. Bohaterką będzie 20-letnia studentka Breeanna, która podczas weekendu spędzanego z przyjaciółmi, dla których nie ma czasu przez studia, odkryje swoje prawdziwe przeznaczenie i będzie musiała zmienić się nie do poznania, by ochronić cały kraj. Od razu mówię że to fantastyka.

7. Wymarzony prezent?
Karta podarunkowa z możliwością zakupu 1000 książek

8. Masz anioła stróża, jak każdy z nas. Jak myślisz , jak ma na imię? Lub jak byś go nazwała?
Myślę, że nie ma imienia, chociaż w każdej chwili mogę mu je nadać, zależy od tego jak się czuje. Wolę, żeby pozostał neutralny i po prostu był

9. Czy gdy piszesz, lubisz coś jeść? Jak tak to co?
Truskawki kocham chociaż potem wszystko wokół jest ubabrane na czerwowo.

10. Ulubiony kolor?
Turkusowy

11. Co rozśmiesza Cię najbardziej?
Moje przyjaciółki i teksty mojego taty

Jeszcze raz ślicznie dziękuje

Nie czytam aż tylu blogów, żeby nominować 11 :( ale przynajmniej nominuję moje ulubione




Pytania;

1. Co Cię inspiruje?
2. Ulubione zajęcie?
3. Wolisz książki czy ich ekranizacje?
4. Wymarzony zawód?
5. Jakie masz plany na przyszłość?
6. Wiążesz swoje marzenia z pisaniem?
7. Podjadasz? Jeśli tak, napisz co najczęściej :)
8. Ulubiony gatunek filmów?
9. Gdybyś mógł poznać kogoś sławnego i znanego na całym świecie, kto by to był?
10. Ulubiony autor?
11. Dlaczego zdecydowałeś/łaś się na założenie bloga?